- Wstaw... Rose ? Gdzie tą dziewczynę wcięło ? Rose! - słyszałam krzyki z mojego pokoju. Oczywiście mama chciała mi zrobić niespodziankę , jak zwykle albo ma wolne w pracy albo wyjeżdżamy na wieś.
- Co ? - weszłam do pokoju a mama zaczęła przeszywać mnie wzrokiem.
- To już nie jest ta Rose , kim jesteś i co zrobiłaś z córeczką mamusi ?
- Córeczka mamusi poszła na wakacje , chcę zmienić mój image.
-No , to masz zaje... bardzo dobre efekty. - I jakie dziś przynosisz wieści ?
- Państwo Bieber , przychodzą dziś na kolację. Chciałam ci powiedzieć żebyś się ładnie ubrała ale to mamy już z głowy.
- Naciesz się widokiem bo zmieniam ciuchy , wiesz że Bieberowie to nadziani ludzie. Muszę wyglądać trochę lepiej ;D
-Ach , te nastolatki.
- 17 lat temu sama byłaś nastolatką...
- To były czasy.. Ach , to były czasy...
- Możesz wyjść na moment ? Chce dobrać jakieś super ciuchy .
- Właśnie miałam iść robić śniadanie. Już wychodzę.
Gdy moja rodzicielka opuściła świątynie...
Na wieczór dobrałam taki zestaw:
Moim zdaniem wyglądałam całkiem nieźle.. ;)
- Ros.. Rany Boskie. Wyglądasz pięknie.
- To założę na kolację. Jak ? - obkręciłam się po pokoju pokazując sukienkę w całej okazałości.
- Cudnie , jak nigdzie nie wychodzisz to bądź na dole o 17.00.
-Dobra , a teraz zdejmę tą kieckę bo ona do wygodnych nie należy.
- I przyjdź na śniadanie , jest na stole.
-Dobrze , dobrze.
*W tym samym czasie , dom Bieberów*
-
Nie no ja już nie wytrzymam! Ile facet może wtbierać ubranie , na luzie
czy elegancko ? - Zazwyczaj nie mam dylematu z ubraniem się ale dziś...
Pff... Państwo Cavaliee to bardz bogaci ludzie , skąd mam wiedzieć czy
lepiej będę wyglądać tak czy tak ?
- Zazwyczaj się tak nie stroisz... Jaka jest okazja ?
-Jazmyn ? Przecierz idzemy dziś na kolację do sąsiadów , muszę się dla nich jakoś fajnie ubrać co ?
-Dla nich czy dla ich córki ? - zrobiłem się czerwony - muszę przyznać że Rose to niezła laska.
- To pomożesz mi cos wybrać no ?
-Jasne , proszę.
-Już ?! Ja tu siedzę 2 godziny i nie mogę nic wybrać a ty sekunda i już ?
- Nie marudź tylko sie przebieraj i przyjdź się pokazać.
Więc ,zrobiłem to o co prosiła Jazz , wyglądałem całkiem nieźle :
Zgodnie z życzeniem siostry zeszłem na dół.
-I jak ? przejdzie to jakoś ?
- Czy przejdzie ? Ty się jeszcze pytasz ? Szczęki im poopadają jak cię zobaczą.
-Mam nadzieję że w pozytywnym sensie.
*Dom Caveliee , godz 16.55*
- Rose , możesz trochę szybciej ? Bieberowie już idą , pośpiesz się.
-Makijaż poprawiam.
-Ach
te nast.. - w tej sekundzie usłyszałam pukanie do drzwi. Jeszcze przed
ostatni raz musnęłam usta błyszczykiem i dobrałam biżuterię. Wiedziałam
że wszyscy teraz siadają do stołu więc postanowiłam już zejść.
-
To nasza córeczka Rose. Usiądź proszę. - mama wskazała mi miejsce
naprzeciw Justina.Muszę przyznać że wyglądał...no nie wiem , BOSKO.
Posłusznie usiadłam i wspólnie odmówiliśmy modlitwę. Zaczęły się rozmowy
, mojego ojca z ojecem Justina , mojej matki z jego matką i moje i
Justina. Dziwne co ? Gadają 2 kobiety (ze sobą) , 2 mężczyźni a akurat
tu zdarzyła się mieszanka , mam nadzieję że nie wybuchowa :D
.
Okazało sie że jesteśmy bardzo podobni charakterami. Ale gdy znudziło
nam się to sztywniackie gadanie przy stole z wyprostowanymi plecami ,
oczywiście za zgodą rodziców poszliśmy na górę.
-Wow , ale to jest...
-Wielkie ? Tak , jest tu 20 pokoi. Nawed siłownia , i jacuzi.
-A twój pokój to ?
-Chodź pokażę ci , to tu - wskazałam na moje królestwo które wyglądało tak :
Od
Aut. Mam nadzieję że rozdział wam przypadł do gustu. Zmartwił mnie
trochę brak komentarzy ale jakoś się trzymam , Do następnego :D